- Cześć Luna, widziałaś może Harry'ego, Rona lub Ginny? - spytała Miona. Luna spojrzała na nią i odpowiedziała.
- Są tam, trzy przedziały dalej. Nie sądzę, że będą chcieli rozmawiać, są bardzo zamyśleni. - powiedziała swoim spokojnym tonem.
- Dzięki. - powiedziała Hermiona i szybko przeszła do przedziału w którym siedzieli jej przyjaciele.
Ron, Harry i Ginny rozmawiali o quidditchu. Nawet nie zauważyli kiedy Hermiona przyszła.
- Beki, przywitaj się z przyjaciółmi. - szepnęła do psa a ten wskoczył na Harry'ego i zaczął lizać go po twarzy i tak po kolei każdego.
- Boże! Co to za pies?! - spytał głośno Harry.
- Hej Miona! - powiedziała Ginny, która najszybciej zauważyła przyjaciółkę.
- No witam, witam. - powiedziała Hermiona i usiadła obok okna. - Beki, chodź tu!
Zawołała psa bo zaczął stawać się nachalny dla Harry'ego.
- A więc to jest ten słodki, malutki piesek? - zapytał Harry.
- Uroczy nie? - powiedziała Miona drapiąc psa za uchem.
- Wspaniały. - powiedziała Ginny głaszcząc pupila Miony.
- Luna powiedziała, że jesteście bardzo zamyśleni i nie chcecie gadać. - powiedziała Hermiona.
- No bo gdy ona tu była... to nie chcieliśmy z nią gadać. - powiedział Ron.
- Ron! - skarciła go Ginny.
- No przynajmniej my. - powiedział Harry. - Ostatnio nie mam ochoty na gadanie o bzdurach typu ''Gdzie hoduje się nargle?''.
- Ja ją lubię. - powiedziała Ginny.
- Hermiona, masz jednak wszystkie książki do Hogwartu? - spytał Ron.
- O dzięki, że przypominasz... - powiedziała Hermiona. Planowała odebrać Malfoy'owi swoją zgubę. Odwiedziła kilka razy w tygodniu jeszcze Pokątną by upewnić się czy nie zostawiła książki w księgarni albo gdzieś na chodniku. Okazało się, ze kupiła książek czternaście, więc jedynym podejrzanym jest Malfoy.
- Miona! Ziemia do Hermiony! - mówiła Ginny machając jej ręką przed nosem.
- Hmm? - mruknęła tylko.
- Mówimy coś do ciebie a ty nas nie słuchasz. - powiedział Harry.
- Co? O czym mowa?
- Mówiłaś, że na Pokątnej wpadłaś na Malfoy'a nie? - upewniał się Harry.
- No tak.
- Nie zorientowałaś się, że Malfoy mógł ukraść ci tą czternastą książkę. - powiedział Harry. Hermiona udawała zaskoczoną po czym powiedziała.
- No co ty nie powiesz. Wpadłam na to po tym jak Ginny mi powiedziała, że mam trzynaście książek. Ale już mam plan jak mu to odebrać, więc nie musicie się martwić.
- Jesteś pewna? Może pójdziemy z tobą? - spytał Harry. - To nadal jest Malfoy.
- Nie boję się tej tchórzofretki. - powiedziała Hermiona po czym wzięła pierwszą lepszą książkę z kufra - OPCM. I tak minęła dalsza część drogi do Hogwartu. Gdy pociąg dotarł do stacji w Hogsmeade, Hermiona, pies i inni wyszli z pociągu. Od razu skierowali się do powozów ciągnących przez testrale. Weszła do środka powozu z przyjaciółmi i usiedli się. Hermionie nagle się przypomniało coś o czym zapomniała powiedzieć przyjaciołom.
- Ojej! Zapomniałam wam powiedzieć, że jestem Prefektem Naczelnym! - powiedziała wesoło Hermiona.
- To gratuluję. - powiedziała Ginny i uśmiechnęła się przyjaźnie do przyjaciółki.
- Gratulację, panno Granger. - powiedział Harry i Ron naśladując McGonagall.
Gdy wreszcie dotarli do Hogwartu, panna Granger wyszła z powozu jako pierwsza ze swoim psem. Spojrzała na wielki zamek, nie wyglądał jakby był odbudowywany, wyglądał tak samo niezwykle jak wcześniej. ''Jestem w domu'' - pomyślała Miona i uśmiechnęła się. Gdy dotarli do zamku, gdzie po drodze Ginny i Harry kłócili się o coś o quidditch'u, ale Hermiona ich nie słuchała. Szybko wszyscy doszli do środka. Przy wejściu stał nie kto inny jak Draco Malfoy z Pansy Parkinson. Hermiona zacisnęła pięści i przystanęła na chwilę.
- Jesteś pewna żeby iść sama? - zapytała Ginny.
- Tak. - powiedziała Hermiona i podała smycz z psem Harry'emu.
- To powodzenia. - powiedział Harry i trójka poszła do Wielkiej Sali. Hermiona na chwilę się zawahała ale w końcu jest Gryfonką, nie będzie wymiękać! Ruszyła wściekła, pamiętając, że ma w tylnej kieszeni od spodni, różdżkę. Malfoy widząc tylko do kogo Hermiona zmierza uśmiechnął się i szepnął coś Pansy, a ta poszła do Wielkiej Sali.
- No proszę! Granger, spodziewałem się ciebie. - powiedział i od razu wyciągnął książkę zza pleców.
- Oddawaj to Malfoy. - powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu, gdy była już blisko blondyna. Draco jednak nie dawał za wygraną, podniósł książkę wyżej i jeszcze szerzej się uśmiechnął.
- To ją sobie weź.
Hermiona stała z skrzyżowanymi rękami na piersi i patrzyła to na książkę to na blondyna. Po chwili zrobiła szybki ruch i już prawie miała książkę w ręce. Niestety, blondyn jest za wysoki i ma za szybki refleks. Ten położył rękę na jej udzie, co zaniepokoiło dziewczynę i odskoczyła.
- Jak śmiesz, ty wredna tchórzofretko. - warknęła Hermiona. - Żarty się skończyły! Teraz pożałujesz...
Już miała wyciągnąć różdżkę gdy zorientowała się, że jej nie ma w kieszeni. Spojrzała na Malfoy'a a ten się zaśmiał.
- Szukasz tego? - spytał, po czym pokazał drugą rękę w której miał różdżkę. JEJ różdżkę.
- Ale jak...
- Wiesz, Granger, jestem za sprytny. - powiedział i uśmiechnął się. - Weź teraz sobie i to.
Hermiona zdezorientowana skoczyła i zaczęła się z nim szarpać, nie miała swojej jedynej broni, więc była bezbronna. Gdy uwiesiła się na nim i zaczęła znowu próbować odebrać swoją własność, ktoś chwycił ją za tył bluzy, ten sam ktoś tak samo potraktował Dracona i zaciągnął do Wielkiej Sali. Okazało się, że to był Filch. ,,Nie, nie, nie...'' - szeptała do siebie Miona.
- Ci dwaj przytulali się do siebie na korytarzu, zamiast iść na ucztę! - warknął Filch do dyrektorki, przez, o mój Boże, całą Wielką Salę, która od razu zaczęła szeptać między sobą. Hermiona poczerwieniała ze złości i odkrzyknęła.
- W-wcale nie!
- Wyjątkowo się muszę zgodzić z Granger. - odpowiedział wkurzony Draco. McGonagall szybko się znalazła przy nich i powiedziała tylko jedno.
- Przyjdźcie do mnie od razu po uczcie. Hasło to Gwardia Dumbledore'a. - oznajmiła. - A ty stary dziadzie, nie wrzeszcz tak na całą salę, nie potrzebnie robisz zamieszanie.
Hermiona wyrwała się Filch'owi i poszła do swojego stołu. McGonagall podeszła jeszcze do dwóch osób i szepnęła im coś na ucho.
- Miona, czy to prawda? - spytał Ron.
- Zgłupiałeś?! - warknęła i usiadła się między Ginny a Harry'm.
- I jak odzyskałaś książkę? - spytał niepewnie Harry.
- Niestety, ten idiota wymyślił kolejny podstęp i ukradł mi różdżkę! - warknęła.
- Ale ty nosisz różdżkę...
- Wiem! I nawet nie przypominaj! - warknęła i zaczęła wściekle dłubać w jajecznicy.
Gdy wreszcie skończyła się uczta, ona, Draco, Ernie Macmillan i Anthony Goldstein poszli do gabinetu dyrektorki. Hermiona czuła się dość nieswojo w ich towarzystwie, lecz gdy doszli do gabinetu, trochę się rozluźniła.
- G-gwardia Dumbledore'a. - powiedziała Hermiona do chimery stróżującej wejścia do gabinetu. Ta natychmiast zrobiła miejsce, więc Hermiona pierwsza szybko weszła po schodach i zapukała.
- Proszę!
Wszyscy weszli do środka.
- Proszę usiąść. - powiedziała McGonagall i wskazała im miejsca gdzie mają usiąść. Wszyscy posłusznie wykonali polecenie.
- Jak wszyscy wiecie jesteście Prefektami Naczelnymi. - powiedziała McGonagall, na co Hermiona tylko się skrzywiła, nie widziało jej się patrolować korytarzy z którymś z tych trzech, zwłaszcza z Malfoy'em. - Macie swój wspólny pokój, oczywiście, dormitoria są oddzielne. - dodała bo Hermiona zrobiła niezbyt wyraźną minę. - Chodźcie a was zaprowadzę do tego pokoju.
Wszyscy, poza Granger, z chęcią ruszyli do nowego dormitorium za dyrektorką. Okazało się, że znajduje się ono na szóstym piętrze za obrazem z wężem, lwem, borsukiem i orłem.
- Hasło to Czekoladowe Żaby. - powiedziała McGonagall. Płótno natychmiast się poruszyło i ukazało miły pokój z biblioteczką, kominkiem i, ku zaskoczeniu Hermiony, barkiem.
- Po prawej stronie znajduję się dormitoria panny Granger i pana Malfoy'a. - tutaj Hermiona chlasnęła się w twarz. - Po lewej zaś pana Macmillan'a i pana Goldstein'a. Są dwie łazienki...
McGonagall przerwała bo nagle ze schodów z prawej strony zaczął zbiegać pies Hermiony.
- Beki! - zawołała psa Hermiona, uklękła i przytuliła się do czworonoga, nagle jednak się opamiętała i wstała. - Przepraszam...
- Nie ma za co. - powiedziała McGonagall - Są dwie łazienki, jedna dla pana Malfoy'a i panny Granger...
- Nie, nie, nie... Pani żartuje? - spytał Malfoy.
- Nie panie Malfoy, nie żartuję. - powiedziała oschle McGonagall. - I jedna dla pana Mcmillan'a i Goldstein'a. Kufry i wszystko są już w waszych dormitoriach, jutro przyślę sowę z planami patrolowania korytarzy. Dobranoc.
McGonagall wyszła, a Hermiona z dumnie uniesioną głową poszła w prawą stronę schodów.
- Granger! - zawołał Malfoy.
- Czego znowu? - spytała już wkurzona do reszty. Musiała się przenieść ze swojego wspaniałego dormitorium do tego idiotycznego i na dodatek dzieliła pokój wspólny z trzema idiotami, a łazienkę, co gorsza, z Malfoy'em.
- Masz. - Malfoy podał jej książkę i różdżkę. Hermiona odebrała to i walnęła go w głowę książką po czym zniknęła z psem za drzwiami swojego dormitorium.
---
~Potter Head <3
Beki to taki słoooodziak <3 Kocham te teksty McGonagall <3 Ach ten Filch... Booski rozdział ^^ Śliczne jest to dormitorium. Widzę już te kłótnie o łazienkę xdd Czekam na następny rozdział!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ^^
Dzięki. :3
UsuńBardzo spodobał mi się twój blog :-D
OdpowiedzUsuńCieszę się :)
Usuń